[RECENZJA PATRONACKA] Krystyna Śmigielska - "Pokurcz"

Kulejące tajemnice kontra wielkie namiętności


                                                              
Wielka miłość nie wybiera,
Czy jej chcemy nie pyta nas wcale,
Wielka miłość, wielka siła,
Zostaniemy jej wierni na zawsze”.


Krystyna Śmigielska, autorka debiutująca w 2006 roku zbiorem opowiadań pod tytułem „Zbieracz grzechów”, której pokaźny dorobek obejmuje książki dla dzieci, młodzieży i dorosłych, należycie zadbała, by bohaterowie jej trzynastej już powieści zatytułowanej „Pokurcz” opublikowanej 18.09.2019 roku nakładem Wydawnictwa Bibliotekarium, przekonali się na własnych skórach o słuszności słów utworu z repertuaru Seweryna Krajewskiego.


W tym celu przeniosła Kacpra Rawicza rozpaczliwie poszukującego pracy do jednej z nadmorskich kawiarni Przy Deptaku. Jej właściciel, Tomasz Zieleń zdecydował się go zatrudnić, nieświadomy, że chłopak za zasłoną długich włosów i brody skrywa mroczne tajemnice, z upływem czasu diametralnie wpływające na życie całej rodziny zaborczego biznesmena, a zwłaszcza jego ukochanej córki Olgi.

Kim naprawdę jest Kacper Rawicz? Czy będzie potrafił uciec od przeszłości i życia naznaczonego piętnem cierpienia? I w końcu – czy miłość okaże się być antidotum na całe zło? 

Pisarka na plan pierwszy niniejszej historii wysunęła Kacpra Rawicza – dwudziestosześcioletniego mężczyznę, któremu życie pokazało, że nie ześle niczego prócz kłód, piętrzących się pod nogami, dlatego postanowił uciec, dźwigając na plecach ciężki balast sekretów, zdających się ciążyć mu jeszcze bardziej z uwagi na fakt, iż na prawą utyka…

O tychże wiedział tylko Włodek Zamber, przyjaciel, z którym Kacper się wychował różny od niego jak ogień i woda. Ambitny absolwent filologii germańskiej, tak samo jak Rawicz mający świadomość, że z sideł życia wiedzionego przy ulicy Błotnej, bardzo trudno się wyplątać – przeciwnie – o wiele łatwiej zapadać się coraz głębiej w błocie egzystencji, która niczym straszny film odtwarzany z wykorzystaniem stopklatek, ukazuje bardzo wyraźnie rozwiązłość matki, śmierć ojca wrażliwca i niespełnionego poety, który popełniając samobójstwo, pragnął „odpocząć sobie od świata”, a którego los podzieliła córka Matylda, nie dając cienia nadziei oglądającemu go z uwagą widzowi na szczęśliwe zakończenie.

Autorka bowiem ze sporym rozmachem i równym mu rozmysłem wodzi czytelnika za nos, a przy tym rozsypuje w przestrzeń wyobraźni osiemdziesiąt elementów, zmuszając go do samodzielnego ich ułożenia, co nie jest prostą sprawą, bowiem każdy z nich odpowiada kolejno rozdziałom powieści, w których teraźniejszość przeplata się z przeszłością, opisującym szczegółowo ludzi zaproszonych do tańca zwanego szarą egzystencją w rytm smutnej piosenki o smutnym, a jakże inaczej – tytule „Fatum”, którego nie można przerwać, choćby nie wiadomo jak bardzo się tego chciało.

Dlatego Śmigielska nieco przekornie, acz dla równowagi, maluje barwnymi słowami, idealnie komponującymi się z dziełem pędzla Dariusza Milińskiego widocznym na okładce, ów obraz życia naznaczonego piętnem cierpienia, okrywającym miłość całunem czarnym jak heban. Życia, od którego pragnęłoby się, lecz nie można uciec.

Ów wysiłek podejmuje tytułowy Pokurcz, angażując się całym sobą w powierzone mu przez Zielenia obowiązki oraz szukając z dala od domu,  prawdziwej miłości, wierząc - a przy tym ocierając się nieco o naiwność, że los da się ułaskawić, wszak „walcząc o życie stajesz się silniejszy i z determinacją pokonujesz własne ułomności”.

A co, jeśli plany okazują się niczym w starciu z tymi, jakie dawno już powziął zaborczy ojciec, przedkładający względy biznesowe nad szczęście córki, i co, gdy ona nie widząc wyjścia z narzuconego siłą rodzicielskich argumentów labiryntu życia, podchodzi do miłości wbrew kobiecej naturze – na chłodno, upatrując w niej tylko dobrego seksu bez zobowiązań?

Krystyna Śmigielska i na te bolączki bohaterów znalazła rozwiązanie poprzedzone elementami strachu, grozy oraz widma rychłej śmierci, ukazując heroiczną walkę mężczyzny do ostatniego tchu, a przy tym potwierdzając, że „niespełniona miłość  bardzo boli”. 

Warto jednak siłować się z życiem choćby nawet przyszło się zbliżyć do niebezpiecznej granicy, ponieważ zła passa kiedyś minie, ale – by tak się stało, należy dać sobie szansę i zaczerpnąć świeży, morski haust powietrza, który za każdym razem pozwoli na życie w zgodzie ze sobą i w harmonii ze światem, pamiętając, że ludzie wszędzie są tacy sami, dlatego nietrudno o spotkanie z pokurczem o dwóch twarzach. Nie odwracajmy wówczas wzroku, wszak nigdy nie wiadomo, którą z nich zdecyduje się nam pokazać…

Zainteresowanych książką odsyłam na strony Wydawnictwa Bibliotekarium oraz Księgarni internetowej bonito.pl .

Za okazane zaufanie i możliwość objęcia niniejszej powieści patronatem medialnym oraz za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję autorce, Krystynie Śmigielskiej oraz Wydawnictwu Bibliotekarium.


Niniejszą recenzję opublikowano także TUTAJ na łamach Dziennika Trybuna oraz w gazecie "Nowe Myśli" TUTAJ.


Komentarze

  1. Jestem pod dużym wrażeniem, masz kochana niebywały talent 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu, nim opublikuję staram się każdy tekst solidnie dopracować, dlatego Twoje zdanie bardzo mnie cieszy i zarazem motywuje do dalszej pracy :) Dziękuję! :*

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

[WYWIAD PATRONACKI] Michał Kubicz: Zawsze powtarzam, że dokładnie w tym tkwi największa wartość mojej prozy: opowiadam o postaciach historycznych, a więc z założenia znanych, ale pokazuję ich najbardziej ludzką stronę, a tę widać właśnie w scenach kipiących od uczuć.

[WYWIAD] Daniel Pielucha: Wiedziałem, że będę malował. To niczym nieuleczalna choroba, a jak malować, to szczerze, i to, co się rozumie i czuje najlepiej, stąd ten realizm i Nadrealizm Polski.

[RECENZJA] Maciej Siembieda - "Nemezis"