[RECENZJA] Zbigniew Górniak - "Serce nr 62"
„Pieniądze jednak to nie wszystko...”
Spod jego pióra wyszły też: „Siostra i byk” (2009 r.), oraz „Spadek, miłość i kradzione samochody” (2010 r.), ale to właśnie po „Serce nr 62” opublikowane nakładem Wydawnictwa RONIN w marcu 2018 roku zdecydowałam się sięgnąć rozpoczynając literacką podróż pod przewodnictwem tego autora, zaintrygowana kontrowersyjną tematyką książki, której zalążek stanowił dla niego artykuł Jakuba Jałowiczora zamieszczony na łamach „Gościa Niedzielnego”, traktujący o procederze handlu organami przede wszystkim należącymi do zwolenników represjonowanego ruchu Falun Gong, ale także chrześcijan, Tybetańczyków i Ujgurów, co rokrocznie przynosi Państwu Środka zyski liczone w miliardach dolarów, a to z kolei pozwala wysnuć wniosek, że pieniądz rządzi światem otwierając wiele drzwi.
Jest tego świadom Witold Niemcewicz, 58-letni producent luksusowych jachtów i łodzi motorowych, za których przyczyną uplasował się na 34 miejscu listy 100 najbogatszych Polaków. Mogłoby się więc wydawać, że niczego więcej do szczęścia nie potrzebuje, ale los bywa przewrotny, bowiem okazuje się, że milioner ma „serce w strzępach” i jedynie przeszczep może uchronić go przed śmiercią, dlatego nie waha się ani chwili i zamawia w Chinach nowe serce, gdyż honor nie pozwala mu, mimo wielu znajomości i wpływów, zająć miejsca innego oczekującego na dawcę w kraju.
Jest tego świadom Witold Niemcewicz, 58-letni producent luksusowych jachtów i łodzi motorowych, za których przyczyną uplasował się na 34 miejscu listy 100 najbogatszych Polaków. Mogłoby się więc wydawać, że niczego więcej do szczęścia nie potrzebuje, ale los bywa przewrotny, bowiem okazuje się, że milioner ma „serce w strzępach” i jedynie przeszczep może uchronić go przed śmiercią, dlatego nie waha się ani chwili i zamawia w Chinach nowe serce, gdyż honor nie pozwala mu, mimo wielu znajomości i wpływów, zająć miejsca innego oczekującego na dawcę w kraju.
Wszystko układa się po
myśli mężczyzny aż do dnia, w którym niespodziewanie na jego drodze staje
Agnieszka Wyrwał – szefowa organizacji Legal Heart zwalczającej handel ludzkimi
organami. „Dziwny przypadek, a może to prawda, że w życiu nie ma przypadków”.
Co ich łączy? Czy młoda, temperamentna aktywistka zdoła wznieść się na wyżyny
wybaczając jemu i sobie?
Gdybym mogła,
zamknęłabym opinię na temat „Serca nr 62” w słowie NIETUZINKOWE, ale przez
wzgląd na wartości, jakie ze sobą niesie wprawiając w zadumę nad kruchością
życia, grzechem byłoby potraktować tę powieść tak lakonicznie, nie dodając nic
więcej, choć pisanie o niej z wyłączeniem emocji przychodzi z niemałym trudem.
Zbigniew Górniak
nakreślił bowiem z ogromnym rozmachem historię dwutorową, obrazującą zawiłości
relacji międzyludzkich, w których prym wiodą zagadki i urazy z przeszłości
okraszone brakiem rodzicielskich więzi. Ich zerwanie rekompensuje tylko serce
ze złota, a przecież miłości nie można kupić…
Pisarz na każdej z
prawie trzystu stron ukazuje stopniową świadomość Witolda Niemcewicza w tym
aspekcie, owocującą diametralną zmianą życia oraz postrzegania świata i ludzi,
ale z drugiej strony nie oszczędza swego bohatera, karząc mu słono zapłacić –
paradoksalnie nie gotówką – za błędy których się dopuścił.
Zadba o to Agnieszka
Wyrwał – niepokorna kobieta nosząca w sobie niezgodę na otaczającą
rzeczywistość, której daje upust w pisanym przez siebie scenariuszu
zatytułowanym „Serce nr 62”, jak również ogromne pragnienie akceptacji i miłości
- ich niedobór odczuwając mimo związku z Dżonym – ciekawym autorem modnych
sztuk teatralnych, znanym z ciętego języka, dlatego nie dziwi, że otoczenie
postrzega go jako chama i prawicowego prostaka, ale właśnie te cechy sprawiają,
że idealnie dopełnia on świat Agnieszki chwiejący się w posadach za przyczyną zdarzeń następujących lawinowo po sobie.
Autor nie szczędzi
bowiem zamkniętych w kompozycji klamrowej scen żywcem wyjętych z filmu
sensacyjnego, wyrwanych równie boleśnie jak serce, które miało dać początek
nowemu, lepszemu życiu, a stało się sednem ogromnej tragedii.
Wszystko to sprawia, że
w ostatecznym rozrachunku ta na pierwszy rzut oka zwyczajna powieść chwyta za
serce, trzymając czytelnika w niepewności i zadumie, a zarazem spycha go w czeluść
mroku i skłania do refleksji nad kwestią przebaczenia we własnym życiu. Oby
ono przyszło w porę, wszak „pewność niepewna”, bo w przeciwnym razie „zostaną
tylko buty i telefon głuchy”, jak pisał ksiądz Jan Twardowski w wierszu pod
tytułem „Śpieszmy się”.
Dlatego wybaczajmy i kochajmy oraz pomagajmy,
odpowiadając na apel Zbigniewa Górniaka zamieszczony na końcu książki zawarty w
słowach:
Warto go przemyśleć
mając na uwadze fakt, że nie można wyciszyć serca, które wciąż ma nadzieję
wygrywając biciem melodię ludzkich pragnień skupionych wokół zdrowia i
szczęścia na wielu płaszczyznach życia.
Zainteresowanych książką odsyłam na stronę Wydawnictwa RONIN.
Za
udostępnienie egzemplarza recenzenckiego bardzo serdecznie dziękuję autorowi,
Zbigniewowi Górniakowi.
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Miło to słyszeć. Mam nadzieję, że jeśli nadarzy się okazja sięgnie Pan po książkę :) Odwzajemniam serdeczności!
Usuń