[RECENZJA] Marcin Brzostowski - "Międzynarodowy Dzień Mafii"
Globalna wojna płci

Marcin Brzostowski jego kroki kieruje między innymi do: restauracji „Stalowe Magnolie” i „Dzik”, baru „Pod Żaglami”, domu Pańków i kamienicy „Przy Bławatnej”, a przy tym rozmyślnie zapętla tropy, toteż inspektor wiedziony poczuciem misji i presją czasu zobowiązany jest wykazać, iż w pełni zasługuje na miano najlepszego gliny mimo własnych ułomności skupionych wokół whisky pitej hektolitrami i cameli palonych przy każdej okazji, co pozwala wysnuć wniosek, że stróżki alkoholu i papierosowego dymu są osobliwymi drogowskazami dla – jeśli wierzyć słowom posterunkowego Wolskiego – prawdziwej legendy polskiej policji, za której mundurem – według przysłowia – panny sznurem.
Nie
inaczej jest i w tym przypadku. Marcin Brzostowski zadbał bowiem, by wianuszek
kobiet otaczających inspektora, był kwieciście barwny i różnorodny, dlatego
swój urok prezentują kolejno: właścicielka domu rozkoszy „Niebiańskie Tahiti” –
Mała Sylwia – narzeczona Franco Foga, zwana przez niego pieszczotliwie Pchełką,
sierżant Sara Nowicka i siedemnastoletnia Karolina Kloc – zazdrosne o nią do
tego stopnia, że ta niepełnoletnia gotowa jest nawet, z wykorzystaniem
sprężynowego noża, podjąć próbę wyeliminowania jej.
Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się
Czy dobrze jest czy może jest, może jest już źle
Jaka będzie przez najbliższe dni
Przygarnie Cię, czy zatrzaśnie drzwi.
Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się
Czy dobrze jest czy może jest, może jest już źle
Spokoju się spodziewać, czy też przejść
Czy szukać jej, czy jej z oczu zejść
- śpiewał Jerzy Połomski.
Książka
jest jedną z publikacji laureata konkursu na opowiadanie Ad Absurdum przeprowadzonego z inicjatywy Wydawnictwa Indigo, który
zajął także II miejsce w analogicznym konkursie zorganizowanym przez portal
literacki kochamksiążki.pl.
Autor
nie pozostawia cienia wątpliwości, że krótkie formy pisać potrafi, ze sporym
rozmachem opisując na kartach niniejszej historii kolejnych dziesięć godzin z
życia inspektora Franco Foga, przed którym stawia arcytrudne zadanie
rozwiązania zagadki śmierci jednego z czołowych polskich gangsterów, Adolfa
Pańki, znanego wszystkim Szkarłatnego. Okazuje się jednak, że ów zgon pociąga
za sobą kolejne, swym zasięgiem wykraczające poza krajowe granice, co
zastanawia i budzi lęk sprawiając, że cały mafijny świat trzęsie się w posadach,
a tym samym zmusza Franco Foga do postawienia kluczowych pytań: kto jest
odpowiedzialny za czarną serię śmierci mafiosów oraz co mają z nimi wspólnego
jaskrawożółte, sportowe buty ukryte w sejfie i Międzynarodowa Karta Gangstera?

Pytania te nie mogą długo pozostać retorycznymi, dlatego inspektor Franco Fog na zlecenie przełożonego, głównego komendanta policji, generała Baryły, czym prędzej przystępuje do pracy.
Marcin Brzostowski jego kroki kieruje między innymi do: restauracji „Stalowe Magnolie” i „Dzik”, baru „Pod Żaglami”, domu Pańków i kamienicy „Przy Bławatnej”, a przy tym rozmyślnie zapętla tropy, toteż inspektor wiedziony poczuciem misji i presją czasu zobowiązany jest wykazać, iż w pełni zasługuje na miano najlepszego gliny mimo własnych ułomności skupionych wokół whisky pitej hektolitrami i cameli palonych przy każdej okazji, co pozwala wysnuć wniosek, że stróżki alkoholu i papierosowego dymu są osobliwymi drogowskazami dla – jeśli wierzyć słowom posterunkowego Wolskiego – prawdziwej legendy polskiej policji, za której mundurem – według przysłowia – panny sznurem.

Ale
to nie jedyny wątek tej historii, w którym śmierć niczym dama, porusza się
dostojnym krokiem pragnąc zebrać imponujące żniwo, bowiem zimnego oddechu nie
szczędzi Rzeźnikowi i Białasowi oraz gangsterom mieszkającym na Sycylii, w
Stanach Zjednoczonych, a nawet w Japonii, więc czy nadchodzi koniec świata? Tak
uważają mafiosi, co znajduje potwierdzenie w słowach jednego z nich: Świat, który znałem (…) właśnie się kończy.
I nikt nie wie, jak będzie wyglądał za chwilę (…) Nadchodzi nowa era (…) Era
wojujących kobiet – kobiety doprowadzi to na szczyt, a mężczyzn tylko na
cmentarz.
Bez
wątpienia w ten nietuzinkowy sposób - i niejednokrotnie – autor puścił oczko do
płci pięknej, dlatego czytałam tę stuczterdziestostronicową powieść z uśmiechem
na ustach i dumą z faktu bycia kobietą. Z drugiej strony jednak uświadomił
niezbicie, że Władza korumpuje i zamula
mózg każdemu, bez względu na płeć, i tu już nie jest do śmiechu…
Wokół
tejże właśnie połączył światy bohaterek skupiających energię na jej zdobywaniu
i bohaterów pragnących wyrwać się z kobiecych szponów, jednak świadomych
własnej niemocy w starciu z partnerkami, w których głowach zrodziła się idea
niecnego spisku i rozumiejących, że Prawdziwy
człowiek honoru, albo pożegna się z życiem, albo przyzna się do popełnionych
przestępstw.
Wszystko
to sprawia, że akcja opisana prostym, przystępnym w odbiorze językiem, toczy
się wartko, a przewaga w tekście partii dialogowych potęguje wrażenie, że czas
jeszcze bardziej przyspiesza.
Franco
Fog nie może liczyć na złapanie spokojnego oddechu, bowiem w jego życiu obecne
są także dwa nietuzinkowe zwierzęta: pers Luigie i kotka Czikita, które
potrafią mówić. Ten
zabieg z pogranicza realizmu magicznego, również należy poczytać Brzostowskiemu
na korzyść zwłaszcza, że przedfinałowa scena z udziałem Luigiego właśnie, zdaje
się być znacząca, gdyż - choć zapowiada przewidywalny finał - to jednak budzi
szereg emocji -
Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się
Czy dobrze jest czy może jest, może jest już źle
Jaka będzie przez najbliższe dni
Przygarnie Cię, czy zatrzaśnie drzwi.
Z
pewnością oba te warianty rozważał Franco Fog, ale to do Pchełki należało
kluczowe słowo otwierające drogę ku wspólnej przyszłości. Jaką decyzję podjęła,
dowiecie się sięgając po powieść. Zachęcam najgoręcej!
Zainteresowanych książką odsyłam na stronę internetową pisarza oraz Wydawnictwa e-bookowo,pl.
Za
udostępnienie egzemplarza recenzenckiego, bardzo dziękuję autorowi, Marcinowi
Brzostowskiemu.
Nie jestem do końca przekonana, czy odnalazła bym się w tej książce. 😊
OdpowiedzUsuńDlaczego? Czy z powodu mafijnej tematyki? Chociaż mroczna, to zapewniam Cię, że tu jednak zaprezentowana została z przymrużeniem oka ;)
Usuń